Anna Przybylska. Anna Przybylska (26 December 1978 – 5 October 2014) was a Polish actress and model. [1] She was born in Gdynia, Poland. She was ranked high amongst the most beautiful Polish actresses. In 2004, she was chosen to be the Polish ambassador for the ASTOR cometics brand. Two years later, she became the European ambassador for ASTOR. This live Mahler Fifth from the Edinburgh Festival in 1961 feels like one of the greatest nights in Horenstein’s life. It’s certainly one of the greatest nights in the life of this symphony. He takes the music into regions where today’s standardized Mahler never dares to go. In the uncanny way that born conductors can make inspiration See more of Ania Przybylska- Biografia on Facebook. Log In. Forgot account? or. Create new account. Not now. 95. Total Likes. 96. Total Follows. Internauci opłakują aktorkę. Anna Przybylska nie żyje. Aktorka zmarła wczoraj wieczorem. Przybylska miała 36 lat. Wiadomość o jej śmierci zszokowała całą Polskę. Wyrazy współczucia Ania Przybylska Trener Personalny Dietetyk, Kielce (Kielce, Poland). 739 likes · 2 talking about this. O zdrowiu, szczęściu i pomyślności czyli dieta + trening + = Zdrowy Lajfstajl :) Pojawiła się w polskim kinie znikąd i od razu stała się fenomenem: przed kamerą bardziej naturalna od szkolonych aktorek, utożsamiała „polski sen lat 90.” – była idealną dziewczyną z sąsiedztwa, która trafiła na okładki magazynów i do telewizji w szczytowych godzinach oglądalności. Ania Przybylska została „Królową . O tym, że powstanie film przedstawiający życie Anny Przybylskiej, mówi się od kilku lat. Już w 2016 r. Radosław Piwowarski potwierdzał, że trwają prace, ale ujawnił, że jeszcze nie wybrał odtwórczyni głównej roli. W marcu br. Jacek Kurski powiedział "Faktowi", że Telewizja Polska realizuje dokument o zmarłej w 2014 r. aktorce. Teraz Adriana Kalska zamieściła na swoim Instagramie zdjęcie, które jeszcze bardziej ożywiły nadzieje fanów Anny Przybylskiej. Adriana Kalska opublikowała w mediach społecznościowych zdjęcie z charakteryzatorni. Zaprezentowała się na nim w krótkiej ciemnej peruce. Pod fotografią pojawiło się mnóstwo komentarzy zachwyconych internautów. Resztę artykułu znajdziesz pod materiałem wideo: Fani Adriany Kalskiej zwrócili uwagę na jej podobieństwo do zmarłej Anny Przybylskiej. W komentarzach pisali: Pojawiły się także domysły, że zdjęcie pochodzi z planu filmu o zmarłej w 2014 r. aktorce: Adriana Kalska nie zostawiła sugestii fanów bez odpowiedzi. Na ich domysły zareagowała wymownym komentarzem. Napisała: "Hej, jo" i dodała emotikony ognia i dłoni bijących brawo. Jak łatwo się domyślić, jej reakcja jeszcze bardziej podsyciła nadzieje fanów. Jeśli pojawi się oficjalna informacja o rozpoczęciu zdjęć do filmu poświęconego Annie Przybylskiej, Plejada na pewno o tym poinformuje. Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z życiem gwiazd, zapraszamy do naszego serwisu ponownie! Oliwia Bieniuk w najnowszym wywiadzie przyznała, że nie chciałaby zagrać w filmie o swojej mamie, Annie Przybylskiej. W rozmowie z Pomponikiem powiedziała, że wie, czy czułaby się dobrze na planie "Trzeba przysłać kogoś zza granicy, żeby to była dobrze wykonana robota" - przyznaje, zapytana o swoje typy obsadowe O filmie inspirowanym życiem Anny Przybylskiej mówi się od 2014 r. Wielokrotnie o pracy nad produkcją wypowiadał się reżyser Radosław Piwowarski, który przed laty odkrył talent aktorki Kilka miesięcy temu realizację biograficznej produkcji o gwieździe "Złotopolskich" potwierdził Jacek Kurski. Nieznane są jednak szczegóły filmu Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Nie milkną echa planów realizacji filmu o życiu i twórczości Anny Przybylskiej, która zmarła w 2014 r. po kilkuletniej walce z chorobą. . W marcu br. realizację filmu o Annie Przybylskiej zapowiedział Jacek Kurski, prezes TVP, który ujawnił szczegóły w rozmowie z "Faktem". Wciąż nieznana jest jednak ani dokładna data premiery, ani nawet obsada produkcji. Dużo pisało się o tym, że przeciwny realizacji filmu o Annie Przybylskiej jest jej wieloletni partner, Jarosław Bieniuk. Chętnie do tematu ekranizacji losów Anny Przybylskiej podchodzi jej córka. Resztę artykułu znajdziesz pod materiałem wideo: Oliwia Bieniuk w najnowszym wywiadzie dla Pomponika przyznała, że chciałaby zobaczyć film o mamie. Zaznaczyła jednak, że wszystko i tak zależy od jej taty: "Uważam, że nagranie takiego filmu to wspaniały pomysł" - przyznała. Oliwia Bieniuk jednocześnie podkreśliła, że sama nie widzi siebie w obsadzie filmu o mamie. Dodała, że wolałaby, aby na planie pojawili się doświadczeni aktorzy. "Nie, ja raczej nie chciałabym zagrać. Nie wiem, czy dobrze bym się czuła. I kogo miałabym tam zagrać? Siebie? Nie chciałabym tego. Powinien zrobić to ktoś doświadczony" - powiedziała, po czym dodała: Film o Annie Przybylskiej. Co wiemy? Już miesiąc po śmierci aktorki zapowiedziano prace nad ekranizacją jej życiorysu, a reżyserii filmu o roboczym tytule "Gwiazda" miał podjąć się Radosław Piwowarski, który nazywany jest "ojcem sukcesu Anny Przybylskiej". Pytany o plany realizacji filmu biograficznego o życiu aktorki, przyznał w wywiadzie dla Onetu: "Parę razy przymierzałem się do filmu, w którym zagrałaby rolę na miarę swojego niezwykłego talentu, ale albo ona nie miała czasu, albo odrzucili mi scenariusz. Wymieniliśmy dziesiątki SMS-ów i telefonów, »nakręcając« się nawzajem i obiecując sobie, że to kiedyś zrobimy. No cóż. Teraz pozostaje mi zrobić film o niej, zwykłej niezwykłej dziewczynie z Oburza, która została królową polskich serc. Zbieram materiały, piszę. Myślę, że taki film niedługo powstanie..." - mówił. Zobacz też: Piwowarski ujawnił treść ostatnich SMS-ów od Anny Przybylskiej Spekulowano, że w główną rolę mogłyby wcielić się Weronika Książkiewicz, Olga Bołądź, Barbara Kurdej-Szatan, Anna Dereszowska lub Iza Miko. W 2016 r. trwające prace nad filmem potwierdził Jarosław Bieniuk, wieloletni partner życiowy Anny Przybylskiej. Ostatecznie jednak plan zawieszono i od tamtej pory temat dalszych losów produkcji pozostają w sferze domysłów i plotek. W 2017 r. Piwowarski na łamach "Vivy!" przyznał: "Z rodziną Ani mam dobry kontakt. A jej mama Krysia jest super - mądra, dowcipna, bezpośrednia. (...) Z Jarkiem spotkałem się niedawno. Rozmawialiśmy dwie i pół godziny, dużo mi o Ani i ich związku opowiedział. To naprawdę świetny facet i bardzo przystojny" - dodał reżyser, odnosząc się do pytania o rzekome blokowanie produkcji filmu przez rodzinę Anny Przybylskiej. Zobacz też: Piwowarski wspomina ostatnie spotkanie z Anną Przybylską W październiku 2020 r. podczas wywiadu z Radosławem Piwowarskim powrócił temat filmu o Annie Przybylskiej. Reżyser przyznał na łamach "Flesza", że nie wie, czy produkcja kiedykolwiek powstanie. Zapytany o obsadzenie Oliwii Bieniuk w roli matki, przyznał: "Może gdyby to był film inspirowany tą historią, taki o kopciuszku z Wybrzeża, który przyjechał do Warszawy i na którego punkcie wszyscy oszaleli, to wtedy tak. Jeśli okazałoby się, że Oliwka ma nawet tylko 50 proc. talentu mamy, to i tak by wystarczyło" - powiedział. Temat filmu o aktorce powrócił w marcu br., kiedy to Jacek Kurski zapowiedział realizację produkcji o Annie Przybylskiej. W rozmowie z "Faktem" powiedział: Miesiąc później pojawiły się plotki, jakoby w rolę Anny Przybylskiej miała wcielić się Adriana Kalska, aktorka znana widzom z "M jak miłość". Gwiazda serialu TVP wrzuciła na Instagram zdjęcie z planu filmowego. Pokazała się w krótkiej, ciemnej peruce, a wielu internautów dostrzegło wielkie podobieństwo aktorek. Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: plejada@ Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z życiem gwiazd, zapraszamy do naszego serwisu ponownie! Opowiedziała, jak wyglądały ostatnie dni życia jej córki. Nie da się ukryć, że choroba i śmierć Anny Przybylskiej mocno wstrząsnęły Polakami. Piękna i zdolna aktorka osierociła trójkę dzieci, nad którymi opiekę sprawuje dzisiaj Jarosław Bieniuk z nową partnerką, Martyną Gliwińską oraz dziadkowie. Choć od śmierci gwiazdy minęło ponad 1,5 roku to nikt z jej bliskich nie udzielił jeszcze tak szczerego wywiadu jak Krystyna Przybylska. Polecamy: "Krysieńko, nie płaczcie, jeszcze na pewno się zobaczymy". Wspominamy Annę Przybylską. Mama Ani Przybylskiej w pierwszym wywiadzie po śmierci córki! W sobotę w "Wysokich Obcasach" ukazała się poruszająca rozmowa, w której mama Ani Przybylskiej wspomina jej ostatnie chwile. Nie ukrywa, że to było bardzo ciężkie doświadczenie, a aktorka do końca swoich dni starała się być pogodna i życzliwa. Przybylska podkreśla też, że na śmierć dziecka nigdy nie jest się przygotowanym: A można się do tego przygotować? Matka może się przygotować na śmierć córki? Wciąż nie jestem na to gotowa. Żaden rodzic nie powinien chować swojego dziecka. Nawet dziś, kiedy jestem w domu Ani, zawsze siadam tyłem do miejsca, w którym stało jej łóżko wypożyczone z hospicjum. Kiedyś się z tym uporam, ale jeszcze nie teraz. Zobacz: Jarosław Bieniuk we wzruszającym wywiadzie dla DDTVN: "Trzeba żyć dalej i patrzeć do przodu"​ Krystyna Przybylska w pierwszym wywiadzie po śmierci Anny Przybylskiej Mama gwiazdy wyznała, że kiedy nadeszły ostatnie dni życia jej ukochanej córki, czuła to. Kiedy nadeszły ostatnie dni, czułam, że to już. Tak zwyczajnie, jak matka. W czwartek Agnieszka (siostra Anny Przybylskiej) zabrała Anię na wózku i gdzieś pojechały. Nie było ich cztery godziny, a ja się denerwowałam. Komórek oczywiście nie odbierały. Okazało się, że pojechały tylko na lody, a potem Anię - jak nie ją - naszło na zakupy. Po powrocie nakrzyczałam na nie, jak za młodzieńczych lat. W sobotę była przepiękna pogoda. Patrzyliśmy na morze. Odbywały się jakieś zawody Anię kołdrą, kocem, nałożyliśmy jej czapkę. Ania kazała nam patrzeć na słońce, na wodę, na te żaglówki. Zobacz: Jarosław Bieniuk spełnił ostatnią wolę Ani Przybylskiej! Internauci: "Piękny gest" Anna Przybylska zmarła w niedzielę nad ranem 5 października 2014 roku. Mama Ani doskonale pamięta ten dzień: Wieczorem przyszła pielęgniarka z hospicjum. Zaczęła mnie namawiać: "Krysiu, idź do domu, odpocznij trochę". Ale nie chciałam. Ania też mówiła: "Mamuś, proszę cię, nie idź". Chyba też już to czuła. Poszłam nawet na chwilę do góry, chciałam chwilę poleżeć, ale zaraz zeszłam z powrotem. Musiałam przy niej być. W niedzielę nad ranem pielęgniarka wychodziła na następny dyżur, zrobiłam jej kawę i kanapkę, wróciłam do Ani i zobaczyłam, że odchodzi. Jak ktoś to wcześniej już widział, to wie. Nosek się jej wyciągnął, ręce się zrobiły takie... inne. Oddech miała cichutki, łapała powietrze jak taki malutki ptaszek albo ryba, która szuka wody. Wyglądała jak mała śpiąca laleczka - już taka malutka, drobniutka. Siedzieliśmy przy niej z Jarkiem i Agnieszką. Jeszcze wstałam, wzięłam ją za rękę i szepnęłam: "Dziecko, nic się nie martw, wszystko będzie dobrze". Już nie odpowiedziała, tylko spod powiek popłynęły jej dwie łzy. Może mnie jeszcze usłyszała? Umarła o Zobacz: Córka Anny Przybylskiej: "Każdego dnia za mamą tęsknię"​ Krystyna Przybylska nieustannie pomaga Jarosławowi Bieniukowi w wychowywaniu dzieci i stara się im zapewnić spokojne dzieciństwo. Polecamy: "To cudowne być z kimś tak bardzo, bez reszty". Jak się kochali Anna Przybylska i Jarosław Bieniuk - zdjęcia. Mama Ani Przybylskiej udzieliła pierwszego wywiadu po śmierci córki Krystyna Przybylska wspomina ostatnie chwile życia córki Kiedy pojawił się pomysł nakręcenia filmu o życiu Ani, wiele osób zastanawiało się, kto - poza rodziną - wystąpi przed kamerami, by ją powspominać. Twórcom zależało na tym, by byli to jej przyjaciele oraz osoby, które spotkała na zawodowej ścieżce. Kiedy w grudniu zapytaliśmy Radosława Piwowarskiego, u którego Ania debiutowała w filmie „Ciemna strona Wenus”, by porozmawiać o przedsięwzięciu, odpowiedział krótko: „Nic nie wiem”. Według naszych ustaleń, zaproszenie do udziału w filmie zostało wysłane, ale Piwowarski wówczas odmówił. Wciąż miał żal do rodziny, że w ostatniej chwili zablokowała jego film fabularny o aktorce, nad którym pracował przez długie lata. Twórcy dokumentu, którymi są Krystian Kuczkowski i Michał Bandurski, nie poddawali się jednak i namawiali „ojca sukcesu” Przybylskiej do udziału w dokumencie. W ostatniej chwili zaproszenie ostatecznie zostało przyjęte. W połowie lipca reżyser wystąpił przed kamerą. Poprawki w filmie o Ani Przybylskiej - Film był już gotowy, ale po nagraniu wypowiedzi pana Piwowarskiego zdecydowano się na poprawki. To, co powiedział dużo wniosło do obrazu – usłyszeliśmy. - Zwyciężyło wielkie uczucie, jakim darzył Anię, oraz fakt, że chciał opowiedzieć swoją historię. Nie chciał, by zrobił to za niego ktoś inny - dodaje nasze źródło. Premiera w październiku. Zobacz: Andrzej Piaseczny pokazał plakat filmu o Annie Przybylskiej. Premiera już w październiku! Nieznane zdjęcia Anny Przybylskiej Sonda Obejrzysz film o Ani Przybylskiej? Dwa razy pokazała się w rozbieranej sesji w magazynie „Playboy“. Ma wyjątkowe wyczucie stylu i nawet w dresie wygląda sexy. Od 11. lat tworzy udany związek z piłkarzem Jarosławem Bieniukiem. Mają trójkę dzieci: Oliwię, Szymona i Jana. Z najmłodszym synem zagrała ostatnio w filmie „Wyprawa na księżyc“. Znów jest o niej głośno, tym razem z powodu nowego koloru włosów. W naszym rankingu "Najseksowniejsza Polka 30+" zajęłaś pierwsze miejsce, zostawiając daleko w tyle takie piękności jak: Magdalena Mielcarz, Anna Mucha, czy Magdalena Mołek. Czy ty sama czujesz się kobietą seksowną? ANIA PRZYBYLSKA: To zależy. Myślę, że jak wszystkie kobiety mam lepsze i gorsze dni. Uważam, że dobry trening oraz odpowiedni posiłek są w stanie sprawić, że każda kobieta wygląda świetnie. Oczywiście, miewam i takie dni, kiedy czuję się ze sobą fatalnie. Chodzę wtedy cały dzień i mówię sobie: "Nie, dzisiaj nie patrzę w lustro". Zwycięstwo w takim rankingu to dla mnie przede wszystkim wyraz sympatii. Ważne dla mnie jest to, że głosują w nim również kobiety . Jesteś pewnego rodzaju fenomenem, poświęciłaś się rodzinie, rzadko pojawiasz się na imprezach, a jednak publiczność darzy cię sympatią. Zdajesz się nie wzbudzać irytacji ani zazdrości … W czym tkwi tajemnica tego sukcesu? Myślę, że tym sukcesem jest nienachalność oraz niewciskanie się na siłę. Teraz mamy tyle kolorowej prasy i… wszędzie musi być sensacja. Czasem ma się takie się poczucie, że po otwarciu puszki z pomidorami wyskoczy z niej pan i pani X i Y. Jeśli o mnie chodzi, to mam ten komfort, albo takie usposobienie, że nawet jakbym bardzo chciała wszędzie bywać, obawiam się, że nie znalazłabym na to czasu. Raz – nie mieszkam w stolicy, czyli w tym ośrodku gdzie to wszystko się dzieje. Dwa, że dosyć jestem zajęta swoimi rodzinnymi sprawami. A trzy, że całe życie starałam się nie robić niczego dla poklasku. Ja to po prostu lubię. Popularność i sympatia jest dla mnie jak tlen, który jest efektem ubocznym fotosyntezy. Ale nie ukrywam, że można też czerpać z tego korzyści. Dzięki popularności zostałam ambasadorką marki Garnier. I fajnie, bo ja uwielbiam tego typu pracę. I to mi się podoba. Jeśli już trzeba się faktycznie pokazać, niech to będzie w słusznej sprawie. Można też przy okazji świetnie wyglądać. Od sierpnia rusza kampania reklamowa Garniera z nową Ambasadorką, Anią Przybylską. Masz trójkę małych dzieci i jednocześnie cały czas udzielasz się zawodowo. Jak godzisz ze sobą karierę z byciem matką? Jest to do pogodzenia, choć bywa momentami trudne. Jest mi o tyle łatwiej, że nie jestem zatrudniona na stałe w żadnym teatrze i nie robię wielu projektów jednocześnie. Bardzo się cieszę, że moje dzieci są jeszcze małe i mogę z nimi ten czas spędzać. Zresztą, nigdy nie robiłam wielu rzeczy naraz. To jest kwestia koncentracji – jak mam do zrobienia fabułę, to się koncentruję wyłącznie na niej. Mam masę kolegów i koleżanek, którzy rano potrafią iść na próbę, z próby potrafią iść na plan, z planu potrafią iść na spektakl, a są i tacy, którzy jeszcze zrobią nocne zdjęcia. Nawet gdybym miała wokół siebie masażystów i spała na wodnym łóżku, nie wiem, czy byłabym w stanie zrobić tyle rzeczy naraz. A jak ty postrzegasz samą siebie? Czujesz, że jesteś dobrą matką? Wiesz, my matki nigdy nie czujemy się dosyć dobrze. To trochę jak z gotowaniem - nawet jak coś ugotuję – myślę: "kurcze, mogłabym to zrobić lepiej". Oczywiście, mam takie poczucie, że szkoda, że nie będzie mnie tu, albo szkoda, że nie zrobię tego, albo tamtego… Często mówię do siebie: "Ale super dzień spędziliśmy, zrobiliśmy razem tyle fajnych rzeczy". Mam też i takie dni, jak każdy inny człowiek, bo przecież nie będę robiła z siebie Matki Polki, że mówię do siebie: "Boże, jak mam dosyć tego wszystkiego, jestem zmęczona. Niech nikt nie mówi do mnie, niech nikt nie oddycha najlepiej". Kiedy dzieci są – starsze w szkole, młodsze w przedszkolu, to lubię czasem tak zwyczajnie i bezmyślnie poleżeć na podłodze. Wtedy myślę sobie – "Jak mi jest dobrze!”. Albo na ogródku się rozłożę i myślę – "Cudownie!" Ale bywa, że tęsknię, chcę aby dzieci już wróciły z obozu, żeby tu już były, żeby krzyczały i bałaganiły. wiem, że te stany są zupełnie zrozumiałe, nawet psychologowie to potwierdzają. Myślę, że wszystkie uczucia, których doświadczam są właściwymi. Masz liczną i kochającą się rodzinę. Czy zdradzisz nam, kto faktycznie rządzi w waszym domu? Najmłodszy Jasiek! (śmiech). Wszyscy się kochamy, ale jemu się ustępuje, bo jest najmłodszy. Trzeba przyznać, że on to umie wykorzystać. Po części jest to zasługa temperamentu i osobowości, jaką ma. Temperament zapewne odziedziczył po mamie… Właśnie nie! Jako dziecko byłam zupełnie inna. Jestem typem gaduły i tak dalej, ale nigdy nie byłam dzieckiem absorbującym. Bardzo szybko nauczyłam się samodzielności. Mój najmłodszy Jasio – jeszcze jest takim "rodzynkiem”. Masz trójkę dzieci, więc można powiedzieć, że jesteś doświadczoną mamą. Czy zdarza ci się udzielać rad swoim koleżankom-aktorkom w ciąży? Dzisiaj trudno się wspierać, bo mamy tak ogromną wiedzę i doktora Google’a (śmiech). Możemy korzystać z fenomenalnej opieki lekarskiej. W związku z tym, że mieszkałam w wielu miastach, mam sporo sprawdzonych ginekologów oraz pediatrów. Do tej pory, gdy tylko zdarzały mi się sytuacje podbramkowe, miałam ten komfort, że mogłam zadzwonić do kilku lekarzy po poradę. Ale muszę przyznać, że… strasznie zazdroszczę dziewczynom, które są w pierwszej ciąży. Nie ma nic bardziej emocjonującego. To taka wielka niewiadoma! Pamiętam, jak lgnęłam do tych koleżanek, które były po pierwszych porodach. Miałam do nich mnóstwo pytań. Żadna mi nie umiała odpowiedzieć jak to jest. Teraz już wiem – jest bardzo trudno ubrać w słowa to przeżycie. Dopiero kiedy sama tego doświadczasz, masz wrażenie, że cię Pan Bóg naznacza, że jest to coś pięknego. Dodam, że jestem wielką fanką naturalnych porodów. Naprawdę warto, jeśli można, do samego końca robić wszystko, żeby wszystko odbyło się siłami natury. Jak patrzę na ciebie to widzę prawdziwą sexy mamę. Zdradzisz nam sekret swojej szczupłej sylwetki? Nigdy nie byłam ani grubasem, ani chudzielcem. W każdej ciąży przytyłam równo po 9 kg. Naprawdę potrafię dużo zjeść i jem dużo słodyczy, co jest dla mnie zgubne. Jestem osobą ruchliwą, szybkomówiącą i energiczną. Ciężko mi usiedzieć w jednym miejscu. Czasami mam tak, że gotuję posiłki kilka razy w ciągu dnia. Jedno dziecko wróci – zmywam, drugie wróci – zmywam, trzecie wróci – zmywam. Potem trzeba wykąpać, ubrać, pobawić się. Sport też staram się uprawiać, w miarę możliwości oczywiście. Ostatnio sporo jeżdżę na rowerze. Do roweru dokupiłam sobie nawet specjalną przyczepkę do której wsadzam młodego i razem jeździmy na cudowne wycieczki po Trójmieście. Kiedyś biegałam regularnie, ale niestety bieganie mnie już dosyć mocno męczy (śmiech). A pływanie? W końcu morze masz na wyciągnięcie ręki. Do tego to trzeba mieć kondycję! Jeśli chodzi o pływanie, to wydaje mi się, że jestem strasznie słaba. Lubię, potrafię, umiem, ale… brak mi tej zaciętości. A po basenie, niestety, zawsze muszę iść… spać. Podziwiam ludzi, którzy rano o godzinie idą na basen. Dla mnie byłoby niemożliwym zrobić później cokolwiek - musiałabym to odespać. A wieczorem już mi się nie chce iść. Podobno świetnie gotujesz. Zdradzisz nam jakie są twoje ulubione potrawy? Nie wiem dlaczego to budzi takie kontrowersje, że ja umiem gotować. Co do potraw, to bardzo różnie. To co ugotuję, zależy od tego co mi danego dnia w duszy gra. Jestem taka, że się "przyczepiam" do potrawy, czyli na przykład – jak się uprę na tuńczyka to będę robiła steki z tuńczyka non stop. Jak się uprę na polędwicę to będę codziennie steki z polędwicy robiła. Tak samo mam z pieczeniami, albo owocami morza. Muszę przyznać, że bardzo lubię nowalijki. Ale one są takie pracochłonne! Ziemniaki trzeba oskrobać, ogórka trzeba obrać, sałatę trzeba opłukać, pociachać, posztachać… Teraz chodzę codziennie do Miśka Maja, naszego kucharza w Gdyni, na chłodnik. Uwielbiam! Dla mnie to chłodnik idealny. Taki na maślance, bez czosnku i napchany nowalijkami. Wszystko w nim jest przepyszne i chrupiące. Moje dzieci uwielbiają go jeść. A wiadomo, że dzieci niewiele lubią. Trzeba im dawać proste potrawy. Mój Szymon na przykład strasznie lubi mieloniaki. Mieloniaki też są pracochłonne, no ale, co mam zrobić (śmiech). Moja Olka uwielbia naleśniki, czego ja nie cierpię bo nie umiem robić naleśników na mleku. Jak byliśmy we Włoszech na feriach, obiecałam dzieciom, że przygotuję naleśniki, ale poszłam spać o bo byłam zmęczona po stoku. Wstałam o rano i pomyślałam, że zrobię im te obiecane naleśniki. Zrobiłam cały gar na mleku. Musiałam wyrzucić bo wszystkie przyklejały się do patelni. Zrobiłam nowe ciasto – bez mleka i – było idealnie. Czyli potrawy dla dzieci masz opanowane. A co przeważa w waszym "dorosłym" menu? Muszę przyznać, że jestem strasznie mięsożerna, ale nie jem za dużo mięsa, bo mój organizm nie jest w stanie tyle przerobić. Uwielbiam jagnięcinę. Od czasu do czasu, pozwalam sobie na comber jagnięcy - potrawę, którą przywiozłam z Turcji. A taka naprawdę "zapchaj dziura” - kiedy nie mam pomysłu na nic innego to pieczony kurczak. Moje dzieci wtedy mówią – "Mamo, tylko nie to!” (śmiech). Nowy wizerunek Przyznaję, że zmiana twojego wizerunku była zaskoczeniem. Przez długie lata miałaś ciemne włosy. Jak się czujesz jako blondynka? Dla mnie to powrót do korzeni bo, choć długo nosiłam ciemne włosy, w rzeczywistości jestem naturalną blondynką. Ale powiem szczerze - byłam przerażona. Kiedyś nie bałam się takich radykalnych zmian. W liceum przefarbowałam się nawet trzy razy! Miałam na głowie blond, potem burgund, a następnie czerń. I wtedy się tego nie bałam. A teraz ? Myślałam sobie: tyle lat nosiłam te ciemne włosy: "Boże jedyny – co to będzie?". Chciałam zmiany. Uważam, że kobieta zmienną być powinna. Radykalne obcięcie nie wchodziło w grę - bo nie jestem fanką krótkich włosów. Uważam, że kobieta najlepiej wygląda w długości, którą można zarówno rozpuścić, jak i fajnie upiąć. Ania wybrała farbę Color Naturals jasny blond (odcień nr 8) Jakimi słowami określiłabyś teraz swój styl? Najbliżej mi do hipstera. Choć jestem osobą, która nie lubi trwonić majątku na ciuchy. Ubieram się w sieciówkach. Mam liczną rodzinę i wiem, że dzieci szybko rosną – wychodzę więc z założenia, że ubieranie ich niewiadomo jak, nie ma sensu. W pracy korzystam z pomocy stylisty. Od lat współpracuję z Jolą Czają, która zawsze wynajdzie dla mnie jakąś ekstra sukienkę np. od Łukasza Jemioła, albo szybko wymyśli coś fajnego na koktajl event. Wiadomo, że jakieś "perły" w szafie mam, ale żeby tak afiszować się nimi, to nie w moim stylu. Czyli rozumiem, że twoim ulubionym polskim projektantem jest Łukasz Jemioł? (Śmiech) Przynajmniej ostatnio. Przyznaję, że na ostatnią imprezę przesłał mi sukienki… pocztą. Wcześniej, kilka razy mieliśmy okazję spotkać się osobiście i porozmawiać. Muszę powiedzieć, że jego projekty to dla mnie "strzał w dziesiątkę". Sukienka z wielkim dekoltem, którą ostatnio miałam na sobie, wywołała ogromną sensację. "Mówię mu – wiesz Łukaszu, mój dekolt wywołał sensację niczym odkryte plecy Kaliny Jędrusik w PRL-u." Ale tak naprawdę jestem przekonana, że nikt nie był kreacją zbulwersowany. Rozumiem też, że aby numer pisma się sprzedał musi być na okładce coś w stylu "odkryte piersi Ani P." Masz jakieś sprawdzone urodowe triki, które mogłabyś zdradzić naszym czytelniczkom? Wszystkie moje urodowe "sztuczki" zmieniają się na przestrzeni lat, bo zmieniam się również i ja. Staram się z tym pogodzić (śmiech). Na co dzień staram się używać tylko podkładu. Uważam, że nie ma nic piękniejszego niż wypoczęta i dobrze nawilżona skóra. Moją największą tajemnicą jest to, że pod podkład nigdy nie nakładam kremu. Cera nie świeci się, a makijaż nie spływa. Wieczór wcześniej obficie kremuję twarz. Dzięki temu, po przebudzeniu skóra jest zawsze dobrze nawilżona. Dodatkowo, tonizuję twarz, a kiedy jest już sucha - nakładam podkład. Mogę podzielić się również wypróbowanym sposobem na gęste i długie rzęsy. Najpierw nakładam warstwę odżywki do rzęs, dopiero potem tusz. To są takie moje ulubione triki. Obracasz się w środowisku, w którym wzajemna rywalizacja jest na porządku dziennym. Mimo tego, w wywiadach nie raz mówiłaś o przyjaźni z Katarzyną Bujakiewicz. Czy przyjaźń w show-biznesie jest możliwa? Nie jest to prawda, że nie ma przyjaźni. Pamiętam jak z Małgosią Sochą zaczynałam w "Złotopolskich". Między nami od razu zaiskrzyło! Wzięła mnie, przytuliła – cała ona. Do tej pory tak mamy, że jak się spotykamy, a możemy się całe lata nie widzieć, to jest tak fajnie. Świetną dziewczyną jest też Ania Dereszowska. Chyba nie ma takich aktorek, z którymi by mi się źle współpracowało. To prawda, że z Kasią Bujakiewicz przyjaźnimy się również prywatnie. Właściwie wszystkie dziewczyny na planie jakoś trzymają ze sobą. Jak tylko mamy przerwę, przeglądamy wszystkie gazety ze stojaka. Kolorowa prasa dostarcza nam masę rozrywek (śmiech). Przeglądamy kolejne strony i śmiejemy się z siebie nawzajem. Czy masz jakiekolwiek kompleksy? No pewnie, że mam. Jak każda kobieta. Nie będę o nich mówiła. Powiem tylko, że nie zawsze są to kompleksy, związane z wyglądem. Czasem chodzi o to, że z czymś się nie wyrobiłam. Zdarza się, że zaczynam robić zbyt wiele rzeczy naraz i nie zawsze uda mi się doprowadzić te rzeczy do końca. Staram się nad tym pracować. Zamartwianie się wyglądem to takie "miałkie". Jak tylko pomyślę o tym, że mam cellulit, czy przytyłam to od razu na ziemię sprowadza mnie widok rodziców z kalekim dzieckiem. Czasem mam w sobie złość i niemoc. Zastanawiam się skąd się to bierze, że jedni ludzie mają wiele trosk i nieszczęść, a inni mniej.

ania przybylska w peruce